niedziela, 29 stycznia 2012

O jak dawno nie pisałam. A mam do pokazania całą Poppy bez kwiatka i moje zmagania z tą czapką, które to zmagania opiszę. Wpierw o tym co już zrobione, choć nie do końca (kwiatek). Czapka prezentuje się tak:

Kwiatka nie ma i chyba nie będzie, z powodu braku umiejętności szydełkowych. A i włóczki mało zostało
a mam chrapkę na nią w związku z tą świeżo pofarbowaną (hura!!!!! udało się!) wełną: 

Bardzo mi się podoba połączenie kolorów: rudego, ewentualnie ceglastego z ciemno - oliwkowo  - zielonym, więc resztkę ciemnozielonej włóczki zachowam na drugą wersję tej czapki, z którą się zmagam obecnie.  Jest to Escargot, link do tego kapelusika wynalazłam na jednym z blogów, nie pamiętam  już którym, odnalazłam blog autorki wzoru i tłumaczyłam sobie co tym pisze przez Tłumacz Google, i to na szybciora, więc mam o tym mgliste pojęcie, jedynie udało mi się zrozumieć że wiele razy próbowała i pruła zanim wyszła dobra spirala.

A moje zmagania są takie, że nie znając w ząb angielskiego (przecież wzór jest porządnie rozpisany w języku angielskim) nie chcąc zawracać nikomu głowy z tłumaczeniem, kombinuję sama jak to jest zrobione. Zapisane zdjęcie na dysku otworzyłam w Paint'cie i narysowałam kreski na spirali tak jak się układają "warkoczyki" ściegu pończoszniczego, co pozwoliło mi się zorientować, ile oczek jest "zgubionych". i tak, już trzeci raz prując, nie robiąc notatek dla potomności dziergam Escargot'a. Jest to przyjemne, jest satysfakcja z własnych osiągów. 
Wersja druga wyglądała tak:

Ale spirala mało się skręcała wiec sprułam i robię raz jeszcze. Jak się podoba połączenie kolorów?


Pozdrawiam serdecznie i życzę miej niedzieli :)

piątek, 20 stycznia 2012

Groch z kapustą, czyli:

Powiem dziś o dzierganiu, ale nie tylko. 
Zaplanowałam sobie dzierganie komina ażurowego, ale przystawił mróz (no może mrozik) i pierwszeństwo zyskała czapka dla mnie. Wprawne dziergające czapkę dzieją jeden wieczór, ale mi to schodzi od soboty... .
Padło na Poppy, korzystam z  super jasnego dla mnie opisu effci, wpierw robiłam z 38 oczek ale po paru segmentach okazało się że przykryje ona głowę krasnoludka, no może mojego pięciolatka, ale nie moją. P połowie pracy śmiano się, że robię maskę przeciwpyłową, nie mam fotki pierwszej wersji. Podejscie drugie, z tej samej włóczki co pierwsze, (czyli białej, kremowej tej samej, co to się nie chciała zafarbować) wygląda tak: 


w połowie pracy doszłam do wniosku ze nie chcę mieć białej czapki, wszak "La donna mobile" i zaczęłam  moją makówkę z zielonego mało włochatego moheru, postęp prac słaby, mam dopiero tyle:

a więc 4 segmenty, za to się opanowałam  rzędy skrócone do perfekcji. Komin zaplanowany jest zaczęty, owszem, ale biorę go do filmów i usypiania dziecka, bo mogę robić miedzy ażurami na pamięć, nawet po ciemku. Póki co mam tyle: 

stosuję inne włóczki jako markery, są najwygodniejsze, tu w czterech miejscach (markerów) odejmuję oczka, żeby zwęzić nieco na szyję. będzie to zdecydowanie komin wiosenny bo włóczka cienka i druty za grube do niej i ażury, taki ozdobny komin. 

I z obiecanej innej beczki:  pewna sympatyczna brygada wybiera się na narty jutro,  i może wpadnie do nas na kawę, bo po drodze, więc robię kremówkę: już trzeci placek w piekarniku, a ja tylko fotki najtrudniejszego ongiś momentu kremówki wstawię: 




mało apetycznie wyglądające "platformy ciasta maślanego na śmietanowym" - wyczytawszy to w przepisie nie miałam pojęcia jak to zrobić, dopiero tłumaczenie łopatologiczne mi wówczas pomogło.
przepis wstawiać? jak się odezwą komentarze z zapytaniem o przepis to wstawię w następnym poście; na razie zmykam do tej kremówki bo już pachnie a nie chcę zwęglić placków:)

Pozdrawiam serdecznie Miłych Czytelników.

sobota, 14 stycznia 2012

długi komin

skończony, blokowany był


nadaremno,  bo nadal się zwija. Nie przeszkadza mi to jednak, i będę go nosić w takiej wersji, jak jest obecnie. Można się nim owinąć 3 razy i udawać Muzułmankę (dbając o własne incognito):
Komin ma jeden minus: elektryzuje włosy, wszak  to anilana z wiskozą. Wiec efektowne zdjęcie opatulenia z głowy wykluczone. Jeszcze zaprezentuję widok z boku:
Zasiadam do wąskiego komina, ażurowego, to następny projekt.  Pozdrawiam czytelników serdecznie:)

środa, 11 stycznia 2012

Mówiły Mądre Głowy,

że farbowanie naturalnego ze sztucznym nie daje dobrych efektów. Ale wzięłam pod jedynie pod uwagę, postanowiwszy sama spróbować, co mi da farbowanie mieszanki wełny i anilanej.  Do rzeczy: zakupiwszy stosowne farbki, których  zapomniałam sfotografować, (dodam, że jedne były uniwersalne, a drugie do bawełny, jedwabiu, lnu.) zabrałam się za farbowanie. Korzystałam z porad doświadczonej Mądrej Głowy , (wypytałam też Pimposhkę,ale raczej co do farb jakie stosuje, niż do techniki) i przystąpiłam do dzieła. Efekty marne, w najmniejszym stopniu mnie nie zadowalające, wyszło tak jakby skręcić dwie nitki o różnych kolorach, coś czego w włóczkach najbardziej nie cierpię.  Zresztą spójrzcie sami -  tu zbliżenie:

 a tu wszystkie farbowane dziś próbki:

a żeby porażek było mało to jeszcze się okazało że środkowy palec lewej ręki jest i pozostanie rudy jakiś czas - rękawiczka pękła potajemnie. Więc porażka na całego.
Nie ma się czym chwalić, wiem, ale ponieważ sobie postanowiłam dokumentować swoje poczynania dziewiarskie (i czasem kulinarne) więc wstawiam.

Następnym "hitem"początkującej dziewiarki Ewicy jest nadprogramowe wrabianie ażurów:
robię długi komin do owijania kilka razy wkoło szyi. Długość już osiągnęłam imponującą, ponad półtora metra, ale ja nie o tym. drutowałam oglądając film i proszę:

poleciałam skosikiem niepotrzebnie. Ale nie pruję tego i konia z rzędem temu, kto to w eksploatacji wypatrzy:)

A tu jeszcze prezentuję duży fragment jeszcze większej całości długiego komina.

Pozdrawiam serdecznie i miłego dzionka życzę.

sobota, 7 stycznia 2012

zapisałam się

na candy do Pimposhki.
Czytuję ten blog już od roku i jestem pełna podziwu, jak farbuje wełny i jak  zaprasza nas do swojej codzienności.  Koniecznie zajrzyjcie :  http://pimposhka.blogspot.com/  na jej blog . Na zapisywanie się czas do 14 stycznia, warto się zapisać, pobić rekord zeszłoroczny i rozglądnąć się po blogu owym.

namiar na rozdawajkę:
http://pimposhka.blogspot.com/2011/12/pimposhkowe-urodzinowe-candy.html

 a do wygrania takie:


PS. Chwile mi zeszło, zanim udało mi się wstawić ten obrazeczek od Gosi.
PSS mam nadzieję ze prawidłowo wzięłam udział w zabawie.