Na zdjęciu może widać, jak się przekręciło i jaką to pasjonującą lekturę mam. Na szczęście o przekręceniu się zorientowałam po dwóch rzędach, więc prucia było mało. Pozostaje mi zakończyć czapkę, jej sklepienie ujmując oczek w 6 miejscach, pewnie znów nie w zgodzie z opisem autorki, którego nie tłumaczyłam więcej niż parę rzędów i to wyrywkowo, żeby się zorientować o co biega.
Chyba mi wychodzi ta czapa, okaże się jak potraktuję ją parą na końcu, aby się pończoszniczy ścieg nie zwijał. Jestem z siebie zadowolona, że sobie radze z dziełem mało korzystając z opisu. Pewnie łatwiej by było cały opis przetłumaczyć i później na pewniaka dziergać, ale kto powiedział, że ma być łatwo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny i komentarz
Pozdrawiam