środa, 16 maja 2012

Przepraszam wszystkich tych, którzy tu zaglądali przez cały ten czas, kiedy nic nowego się nie pojawiało i widzieli owe wielkie nic.
Z sanatorium z Rymanowa z dzieckiem wróciłam, Bielucha tamże skończyłam (czeka on sobie na blokowanie- jak go już "wyglansuje" to będę lansować), i zapadłam w "czarnej dziurze obowiązków domowo-ogrodowych" do tego stopnia, że przez miesiąc drutów w ręku nie miałam. A najgorsze jest to, że nie ciągnie mnie do nich. Pomysły się w głowie rodzą i tam już zostają. To nie boli jak dawniej.
Wczoraj z Pięciolatkiem (który już mówi o sobie że ma prawie sześć) zastawiliśmy cały stół plasteliną
niestety blogger nie chce przyjąć zdjęć z dysku, wiec uwierzcie mi na słowo, że ulepiliśmy pieska, i miseczki dla niego, i budę, i Smerfa Ważniaka, i dwie róże: czerwona i herbacianą, i motylka i sama nie wiem jeszcze co.
Bardzo żałuję, że nie mogę dodać zdjęć, mam nadzieję, że szybko znajdę rozwiązanie problemu i wtedy dodam fotki naszych plastelinowych dzieł. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz
Pozdrawiam