środa, 11 stycznia 2012

Mówiły Mądre Głowy,

że farbowanie naturalnego ze sztucznym nie daje dobrych efektów. Ale wzięłam pod jedynie pod uwagę, postanowiwszy sama spróbować, co mi da farbowanie mieszanki wełny i anilanej.  Do rzeczy: zakupiwszy stosowne farbki, których  zapomniałam sfotografować, (dodam, że jedne były uniwersalne, a drugie do bawełny, jedwabiu, lnu.) zabrałam się za farbowanie. Korzystałam z porad doświadczonej Mądrej Głowy , (wypytałam też Pimposhkę,ale raczej co do farb jakie stosuje, niż do techniki) i przystąpiłam do dzieła. Efekty marne, w najmniejszym stopniu mnie nie zadowalające, wyszło tak jakby skręcić dwie nitki o różnych kolorach, coś czego w włóczkach najbardziej nie cierpię.  Zresztą spójrzcie sami -  tu zbliżenie:

 a tu wszystkie farbowane dziś próbki:

a żeby porażek było mało to jeszcze się okazało że środkowy palec lewej ręki jest i pozostanie rudy jakiś czas - rękawiczka pękła potajemnie. Więc porażka na całego.
Nie ma się czym chwalić, wiem, ale ponieważ sobie postanowiłam dokumentować swoje poczynania dziewiarskie (i czasem kulinarne) więc wstawiam.

Następnym "hitem"początkującej dziewiarki Ewicy jest nadprogramowe wrabianie ażurów:
robię długi komin do owijania kilka razy wkoło szyi. Długość już osiągnęłam imponującą, ponad półtora metra, ale ja nie o tym. drutowałam oglądając film i proszę:

poleciałam skosikiem niepotrzebnie. Ale nie pruję tego i konia z rzędem temu, kto to w eksploatacji wypatrzy:)

A tu jeszcze prezentuję duży fragment jeszcze większej całości długiego komina.

Pozdrawiam serdecznie i miłego dzionka życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za odwiedziny i komentarz
Pozdrawiam