środa, 31 października 2012

Wyszperałam

w szmateksie dwa motki wełny norweskiej:
w kolorze białym. Kłębki, jak to nazywa mój Sześciolatek, czekały krótko i już się zabieram za Projekt Skarpeta. Dla Męża pod choinkę albo na Mikołaja jak zdążę- są (będą)  to moje pierwsze skarpety. Korzystam z tego kursu u Anonimowych Włoczkoholików, jak na razie jest czytelny a ja mam tyle udziergu: 
i muszę sie Wam pochwalić, że wychodzi, wychodzi, wychodzi!

Stare porzekadło głosi: nie chwal dnia przed zachodem słońca, ale ja jestem z tych niecierpliwych, a wiem, że tam daleko, w Papenburgu, w Paryżu , na Wyspie L. i nawet w dalekiej Szkocji (Kircadly) i jeszcze w innych miejscach, o których mi nie wiadomo, czytają i lukają, co czynię, dlatego się chwalę.
Życzcie powodzenia i wytrwałości.

2 komentarze:

  1. Melduje, ze Pimposhce szary szalik bardzo sie spodobal. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Paaaniii! Pani tak to szkockie zmaltretowała tą swoją dysleksją... Toto się "Kirkcaldy" pisze :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny i komentarz
Pozdrawiam